niedziela, 26 kwietnia 2015

LOKAL - urodzinowy foodporn w najlepszym wydaniu!

Dawno nie znalazłam czasu dla ChilliPlate - w związku z moimi urodzinami i szczególnymi doświadczeniami kulinarnymi, których dziś doznałam - postanowiłam skrobnąć kilka słów. 

Lokal. Będzie o Lokalu. Nie byle jakim lokalu, bo ten Lokal to gwarancja: dobrego smaku, sympatycznego wnętrza,przemiłej obsługi i klimatu, który oboje z mężem uwielbiamy! Ale chyba o czymś zapomniałam...? No tak - nie da się ukryć, że sposób prezentacji dań jest na najwyższym poziomie - więc uczta w jakiej uczestniczymy w Lokalu jest nie tylko ucztą dla kubków smakowych, ale też ucztą dla oka. 

Do Lokalu prawie byśmy dziś nie dotarli, gdyby nie wczorajsza recenzja teścia z jego ostatniej wizyty w tym miejscu (przyznaję, że my o Lokalu jakoś zapomnieliśmy). Nie dotarlibyśmy prawie również dlatego, że chciałam pojechać tam na poliki wołowe tak chwalone przez teścia (kto mnie zna, wie, że poliki wołowe są jednym z moich ukochanych mięs - i nie ukrywam, że powoli czuję się mistrzem w ich przyrządzaniu ;) - co nie zmienia faktu, że spróbowania ich przy każdej okazji w wykonaniu prawdziwych mistrzów kuchni nie mogę sobie odmówić. Dzwoniąc w sprawie rezerwacji dowiedziałam się, że w związku z pojawieniem się nowego menu - polików wołowych już nie ma :( Nie kryłam rozczarowania, ale mimo wszystko zdecydowaliśmy się dziś na Lokal - i była to genialna decyzja! 

Wnętrze Lokalu idealnie wpisuje się w nasze stylistyczne preferencje restauracyjne. Industrialny, modny obecnie design, przytulne, niezobowiązujące stoliki, sprawiają, że można poczuć się swobodnie i po prostu miło. 





Na miejscu okazało się, że i Lokal przygotował dla mnie urodzinowy prezent - w menu lunchowym na niedzielę znalazły się poliki wołowe!! Yeah! Decyzja zatem była prosta. 

Na początek na stole zagościła cebulowa zupa krem z dodatkiem grzybów i oliwy (jeśli dobrze pamiętam truflowej) oraz trzy małe talerzyki (świetne rozwiązanie, jeśli chodzi o mini przystawki - jest ich do wyboru w karcie 10szt. każda po 3 i 4,5zł lub cały zestaw za 35zł) - krokiet z kaszanki z sosem jabłkowym, krokiet z kaszy gryczanej z grzybami i majonezem tymiankowym i Cygaro z ciasta filo z konfitowanym kurczakiem podawane z majonezem cytrynowo-majerankowym.



Zupa okazała się czymś absolutnie genialnym!! Moja pierwsza myśl - że została zrobiona na bazie sosu z polików wołowych okazała się mylna, ale nie ukrywam, że z ocalałego w tym tygodniu sosu z polików wołowych w domu, zamierzam jutro wyczarować takową zupę krem! Była wspaniała. Szkoda, że nie ma jej na co dzień w karcie. Z talerzyków najbardziej smakowało nam cygaro. Krokiety w postaci ciekawych kulek - były poprawne - jednak chyba wolelibyśmy je na ciepło. 



Drugie dania były mistrzowskie - szczególnie baranina męża duszona w białym winie z młodymi warzywami, polskim dojrzewającym serem (świetny, ostry, bardzo charakterystyczny w smaku) oraz ziemniakami pieczonymi z czosnkiem i rozmarynem. Sukces dania gwarantował zarówno nieporównywalny z niczym innym smak - i wygląd! FoodPorn w najlepszym wydaniu! 



Poliki wołowe podane z puree selerowym - smaczne, o ciekawym smaku, ale (i to będzie jedyne ale - no może jeszcze jedno by się znalazło - męża baranina mogłaby być bardziej ciepła) ale...no chyba jestem zakochana w smaku moich polików wołowych - zarówno tych w czerwonym winie, jak i tych ostatnich w piwie - przepis jeszcze nie gościł na blogu. Mięso było miękkie, odpowiednio przyprawione, sos smaczny, jednak podawanie polików w postaci większego kawałka, bez przecięcie włókien, sprawia, że mięso to, choć ma do tego predyspozycje po odpowiedniej obróbce cieplnej, nie rozpada się w ustach. Nie mniej jednak - poliki są polikami = kocham! 



Deser...poprzestaliśmy na moim deserze z zestawu lunchowego - pysznych lodów orzechowych, podanych z ciasteczkami i musem rabarbarowym - jedne z lepszych lodów jakie jadłam. Maślane, idealnie gładkie, pysznie orzechowe. Ogromny plus za ciasteczka. 



Lokal polecamy wszystkim spragnionym porządnych kulinarnych wrażeń. Sami na pewno będziemy tam często wracać. Dzisiejszy obiad był jednym z tych, które na pewno utkwią nam w pamięci :) 

Pozdrawiamy całą ekipę Lokalu i serdecznie dziękujemy za przemiłą obsługę :) 




czwartek, 2 kwietnia 2015

Wielkanoc - i Biała od Wieśka...

Biała Wielkanoc -  to chyba przestaje nas zaskakiwać... Łódź pokrył śnieżny puch mimo, że w kalendarzu kwiecień...Co zrobić? Lepić zająca! Albo szukać wiosny nie za oknem, ale we własnej kuchni. 


Wielkanoc to zapach świeżych jaj, chrzanu, żuru, rzeżuchy...i oczywiście białej kiełbasy! U mnie w tym roku zagościła Biała od Wieśka prosto z Gorącej Kiełbasiarni, gdzie półtora roku temu prawdziwą rewolucję zrobiła Magda Gessler (więcej tutaj). Zapach takiej domowej kiełbasy jest nie do opisania. Sposobów na nią jest kilka...można zjeść z chrzanem na ciepło, można zjeść na zimno, można dodać do żurku, można zapiec w piwie...! Jedno jest jednak pewne - warto zapłacić za jakość! I o to Was proszę - nie dajcie się omamić reklamom marketów, które kuszą Was kiełbasą za 9,99zł...nie dajcie sobie wmówić, że za 15,99zł kupujecie "dobrą" białą kiełbasę. To niemożliwe. Producent dopłacałby do jej produkcji. 


A jaki Wy macie sposób na białą?





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...