Karpia można przygotować nawet na dwa dni przed Wigilią. U mnie karp w galarecie występuje w wersji "hardcore", czyli z łbem i ogonem. Do największych miłośników łba należy moja mama, która w pierwszy dzień Świąt na śniadanie się nim zajada. Przygotowanie karpia w galarecie może wydawać się trudne...ale to nic bardziej skomplikowanego niż nóżki w galarecie czy inne tymbaliki.
Składniki:
karp - najlepiej 1,5kg
marchew
pietruszka
kawałek pora
kawałek selera
pół cebuli nadpalonej nad ogniem lub spalonej na stalowej płytce
sól, pieprz
listek laurowy
ziele angielskie
żelatyna
Warzywa obieramy i wkładamy do garnka, zalewamy wodą, dodajemy cebulę, ziele, listek, sól i pieprz. Zagotować. Rybę wypatroszyć (jeśli mamy świeżą) i pokroić w kawałki ( preferuję pół-dzwonka szerokości 3-4cm). Do gotującego się wywaru wkładamy łeb i ogon. Gotujemy około 30 minut. Po tym czasie wyjmujemy te dwa kawałki ryby i wkładamy pozostałe części na około 15 minut. Wyjmujemy wszystko łącznie z warzywami (posłużą do ozdoby) i studzimy. Gdy części ryby wystygną przy pomocy pęsety usuwamy z każdego kawałka maksymalnie dużo wyczuwanych po delikatnym dotknięciu palcem ości. Rybę układamy na półmisku, ozdabiamy marchewką, pietruszką, cebulą, ewentualnie zielonym groszkiem.Wywar rybny przecedzamy 2-3 razy przez kilka razy złożoną gazę (dla ambitnych polecam metodę z białkiem jaja - ja osobiście pomijam). Ponieważ nie ufam naturalnym galaretom -czyli żelowaniu dzięki chrząstkom z łba, ogona i reszty kości - w pozostałym wywarze zgodnie z przepisem na opakowaniu rozpuszczamy odpowiednią ilość żelatyny. Zalewamy lekko stygnącym wywarem, aby ozdoby nam nie "odpłynęły" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz