Siedzę w zaciszu pokoju...mąż śpi...ja nie mogę zasnąć. Emocje górą :) Ale uwielbiam te emocje. I mimo, że nie śpię dziś od 4 rano wciąż mam pełno energii i chętnie podziałałabym dalej...tylko nie mam z czym! Plan zrealizowany w 99,5%. Na jutro zostało nakrycie stołu, delikatne szlify dwóch potraw i przygotowanie do wydania. Pozostały czas - to czas dla siebie :) Tak! Dobrze przeczytaliście - czas dla siebie. Ważne, żeby znaleźć go choć chwilę, bo co po naszych wysiłkach, jeśli w ten piękny wieczór zasiądziemy smutni, zmęczeni, niezadowoleni z siebie...co jeśli w ostatniej chwili, w ferworze przygotowań stwierdzimy, że nie mamy się w co ubrać, albo nasza ulubiona sukienka/koszula są nie wyprasowane? I założymy cokolwiek. To nie o to chodzi. Fakt - nie szata zdobi człowieka, ale to szczególny dzień, więc zadbajmy też o to, aby nie tylko nasze wnętrze świętowało. Z szacunku dla siebie, Święta i innych.
Prawdziwą magię Świąt czuję od trzech lat, kiedy spędzamy je w naszym wspólnym domu. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że w końcu mam swój udział w tym wszystkim. Cieszy mnie każdy dzień przygotowań, rozpiera mnie satysfakcja z każdego zmęczenia po ciężkich dniach. Rzekłabym, że lubię tę mordęgę :) A w tym roku, choć ciężko, to idzie dość sprawnie.
Wybaczcie, ze względu na czytelników bloga (uczestników Wigilii) nie wymienię dziś wszystkich przygotowanych potraw - mimo tych tradycyjnych zawsze staram się o jakieś nowości - więc niech będą, choć małą, to jednak niespodzianką.
Tymczasem, Wszystkim życzę Wesołych Świąt, miłości, ciepła i spokoju...i oczywiście wspaniałych doznań kulinarnych! (oczywiście wszystkiego w umiarze - jedzmy głową a nie oczyma, bo skutki bywają bolesne ;) ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz