Jego osoba zaintrygowała mnie po dzisiejszym odcinku MasterChef i jak się okazuje, jest o czym, a raczej o kim czytać. Ekscentryczny, pierwszy angielski zdobywca trzech gwiazdek Michelin, to najmłodszy kucharz, któremu się to udało. Miał wtedy zaledwie 33 lata.
Żałuję, że praktycznie nie ma ( za jednym wyjątkiem ) książek jego autorstwa w polskich wydaniach. Polskie media też niewiele o nim mówiły, niewiele można też przeczytać na polskich stronach internetowych. Ale chwila na jego stronie i kilka zagranicznych artykułów pozwoliła mi dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy o tym fascynującym człowieku. Urzekł mnie dziś swoją precyzją, magią, którą otacza swoją kuchnie i to co gotuje oraz niezwykle ciętą oceną smakowanych potraw. Czemu mnie to nie dziwi? Myślę, że jego kubki smakowe smakowały to, czego wielu z nas nigdy nie widziało na oczy i nie zobaczy, a co najważniejsze - nie posmakuje.
Po tym, jakim dał się poznać w dzisiejszym odcinku MasterChef, nie spodziewałabym się po nim, że zaledwie następnego dnia po tym jak otrzymał zacne trzy gwiazdki - zapadł w depresję. To jednak efekt niesamowicie ciężkiej pracy, jaką włożył w swój sukces - a zaczynał mając 16 lat. Wtedy znał już swój cel - zostać mistrzem kuchni. Jako skromny nastolatek, syn włoszki i anglika, którego zarówno ojciec i starszy brat byli kucharzami, rozpoczął praktyki kuchenne w Yorkshire, następnie szlifował swoje umiejętności w słynnej londyńskiej "La Gavroche". Już mając 24 lata został szefem kuchni i współwłaścicielem "Harveys", gdzie uczył między innymi jakże nam znanego Gordona Ramsay'a, który obok White'a okazuje się być aniołem kuchni.
Słynny z diabelskich manier White, nie znał litości w swojej restauracji. Jego autobiografie obfitują w masę anegdot odnośnie tego jak traktował swoich kucharzy - jednemu, narzekającego na upał w kuchni rozciął tył koszuli i spodnia, drugiego niespełniającego jego wymagań - oblał gorącą zupą. Diabeł w kuchni!
Dziś już na "kuchennej emeryturze" - zwany ojcem chrzestnym brytyjskiej kuchni White, po latach piekielnych zmagań, odpoczywa doglądając swoich restauracji, pokazując się kulinarnych programach, biorąc udział w reklamach (Knorr) i pisząc książki. Miejmy nadzieję, że kilka z jego pozycji ukaże się również w Polskich wydaniach. A kontrowersyjny przepis na kurczaka z wykorzystaniem reklamowanych bulionów w kostkach - już wkrótce tutaj :)
Więcej o Marco Pierre White przeczytacie w biografii Jamesa Steena zatytułowanej, jakże by mogło być inaczej, "The devil in the kitchen".
Zdjęcia: www.gourmet.com; www.amazon.co.uk; www.news.com.au
Faktycznie, Gordon przy nim to anioł... ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam White'a, jest naprawdę niesamowity :)
Uwielbiam go, podobało mi się to, że przejął dowodzenie w MCh :)
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie świetnie mu wyszło - w zasadzie reszta jury była w tym odcinku zbędna :)
UsuńGordon uczył się od MPW więc wiadomo skąd takie zachowania w kuchni…
OdpowiedzUsuńI teraz reakcją łańcuchową będziemy mieli szefów-choleryków :) Miejmy nadzieję, że nie wpłynie to na jakość potraw, bo podobno dań nie powinno się przygotowywać w stresie :)
Usuń