Od paru tygodni mieszkają na naszym balkonie dwie dynie, jedna czeka na adopcję przez Rodziców Męża, ale drugą musiałam się jakoś zająć...
Dziś Halloween - pomyślałam, że to dobry dzień, żeby w końcu wziąć sprawę w swoje ręce. Choć lekko nie było - dynia pi razy oko ważyła paręnaście kilogramów - dałam radę i z transportem balkon-kuchnia, i z ukrojeniem kawałka. Kawałek znalazł swoje miejsce w cieście! Ciasto z dynią o lekkim aromacie korzennym...przełożone powidłami morelowymi, bitą śmietaną, polane czekoladą. Oto ono:
Składniki:
szklanka oleju ( może być rzepakowy )
3 jaja
szklanka cukru
1,5 szklanki mąki
1,5 łyżeczki kakao
1,5 łyżeczki cynamonu
1,5 łyżeczki przyprawy korzennej
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
mała garstka posiekanych orzechów włoskich
taka sama mała garstka rodzynek
Piekarnik nagrzewamy do 180C. Olej ucieramy z cukrem i stopniowo dodajemy jaja. Następnie stopniowo dodajemy wymieszane składniki suche - mąkę z kakao, cynamonem, przyprawą korzenną, sodą i proszkiem do pieczenia. Na koniec dodajemy dynię i bakalie - mieszamy łopatką i wykładamy na tortownicę.
Pieczemy 45 minut w 180C.
Wedle własnych upodobań - możemy ciasto przekroić i posmarować powidłami - na przykład morelowymi - ważne, aby były kwaśne, gdyż ciasto jest dość słodkie. Dla mojego Męża nie ma słowa "za słodkie", więc w roli drugoplanowej wystąpiła też bita śmietana i czekolada :)
Wesołego Halloween!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz